19 kwietnia 2000
ŚWIĘTO SZKOŁY
Gazetka okolicznościowa
Wydawca: Szkoła Podstawowa nr 2
im. J. Korczaka w Błoniu.
"SZKOŁO, SZKOŁO, gdy Cię wspominam..." - nasi bliscy byli uczniami "Dwójki".

PATRYCJA BARAN kl.4c
Wspomnienia mojej mamy.
    Osobą, która chodziła do tej samej szkoły, co obecnie ja i moje siostry, była moja mama.
    Zaczęła chodzić do szkoły od 1.09.1967r., do klasy 1c, w której wychowawczynią była Elżbieta Izydorek, pani ta prowadziła tę klasę aż do końca, czyli do klasy 8.
    Mama pamięta, że języka polskiego uczyła pani Chojnacka, matematyki pani Wiśniewska, która zakończyła nauczanie ubiegłego roku. Fizyki uczyła mamę pani Cieślak, a chemii pani Górska, która jeszcze uczy w naszej szkole. Biologii uczyła mamę pani Dmoch, a historii pani Smolińska, natomiast prac technicznych pani Szarleja, obecnie pani Michalczyk, a geografii pani Szatkowska. Wychowania muzycznego uczyła pani Wysocka, a rysunków wychowawczyni.
    Mama pamięta, że tylko jej klasa miała jednego wychowawcę przez osiem lat szkoły. Przypomina też sobie, jak był wkopywany kamień i sadzony dąb przez pana Strzelca, ówczesnego dyrektora szkoły.
    Mama miło wspomina lata spędzone w naszej szkole, cieszy się, że ja i moje siostry chodzimy do tej samej placówki.
Spis autorów

ELA WASILEWSKA kl.5a
Wywiad z mamą.
Ja:  Mamo,gdzie chodziłaś do szkoły podstawowej?
Mama: W roku 1965 przekroczyłam progi Szkoły nr 2,do której Ty obecnie chodzisz. Była to zupełnie świeżo wybudowana szkoła, bardzo nowoczesna, jak na tamte czasy.
Ja:  Czy widzisz jakieś różnice między tamtą szkołą a obecną?
Mama: Zasady życia szkolnego były trochę inne niż obecnie. Przede wszystkim wszyscy musieli nosić granatowe lub czarne fartuszki szkolne z białymi kołnierzykami. Do rękawa musiała być przyszyta tarcza szkolna.
Ja:  Czy mieliście legitymacje szkolne?
Mama: Tak. Nawet bardzo podobne do waszych, a może nawet takie same.
Ja:  Kiedyś, będąc na przerwie w naszej szkole, stwierdziłaś, że jest okropny hałas i Ty nie mogłabyś tu wytrzymać. Czyżby w tamtych latach przerwy wyglądały inaczej?
Mama: Podczas przerw nikt nie biegał po holu, a tym bardziej po schodach. Wszyscy musieli spacerować wkoło holu, a jeden lub dwóch nauczycieli pilnowało porządku na korytarzu .
Ja :  Czy mieliście wolne soboty ?
Mama: Nie. Nie było wówczas wolnych sobót , a na niedzielę było zadawanych więcej lekcji niż na co dzień . Klasówki nie musiały być zapowiadane i mogło ich być kilka jednego dnia .
Ja:  Czy uczyliście się jakiegoś języka obcego ?
Mama : W tamtych latach obowiązywał tylko jeden język - rosyjski.
Ja:  Czy w naszej szkole istniała drużyna harcerska?
Mama: Była i nawet prężnie działała, a harcówka mieściła się w obecnym pokoju numer siedem.
Ja:  Oprócz harcerstwa należałaś jeszcze do czegoś?
Mama: Należałam do wielu organizacji i kółek szkolnych, między innymi do chóru szkolnego, który zdobywał wiele nagród na różnych konkursach.
Ja:  Jeździliście na wycieczki szkolne i zielone szkoły?
Mama: Zielonych szkół wtedy nie było. Na wycieczki jeździliśmy często. Ostatnia planowana wycieczka trzydniowa nie doszła do skutku, chociaż były już zebrane pieniądze. Wychowawca klasy obiecał nam, że te pieniądze zostaną przekazane na przyszły sztandar szkoły. Obecnie Szkoła nr 2 ma swój sztandar i chlubne imię Janusza Korczka, i myślę sobie, iż jest to troszeczkę zasługa naszej klasy - 8a z 1971roku.
Ja:  Czy lubiłaś swoją szkołę i jak ją wspominasz?
Mama: Bardzo lubiłam i ze wszystkich swoich lat szkolnych najmilej wspominam czasy szkoły podstawowej.
Spis autorów

WOJTEK BUDYTA kl.4a
Wywiad z siostrą.
Do Szkoły Podstawowej nr 2 chodziła moja siostra Małgosia Budyta, obecnie studentka 4 roku Wydziału Technologii Żywienia SGGW w Warszawie. Oto wywiad, który z nią przeprowadziłem.

Jak wyglądała kiedyś szkoła?
Małgosia:
Nie bardzo pamiętam kolorystyki, być może dlatego, że wewnątrz szkoły było buro i dość nieciekawie. Jedyne, co pamiętam, to gazetki szkolne, które można było sobie poczytać i kolorowe witraże w oknach korytarza, zrobione przez nas samych na plastyce. Także wielkie plakaty wieszane co roku na Święto Pracy, obchodzone 1 maja.

Jakie były zwyczaje za Twoich czasów w Szkole nr 2?
Małgosia:
Pamiętam, że codziennie przynoszono do klasy w wiadrze mleko i każdy z uczniów musiał wypić kubek. Przez jakiś okres sprzedawane też były podczas lekcji bułki i pączki.
Często przychodziła do klasy pielęgniarka, rozdawała wszystkim szczoteczki i przymusowo musieliśmy czyścić zęby czymś bardzo niedobrym. To była tak zwana fluoryzacja i pamiętam, że nie wolno nam było niczego pić i jeść przez 2 godziny. Bardzo ważne było przestrzeganie zasady noszenia tarczy szkolnej, przepiętej wyłącznie agrafką. To mi utkwiło głęboko w pamięci, gdyż któregoś dnia przypięłam tarczę szpilką. Zostało to zauważone przez nauczycielkę, panią Gorczycę, uważaną wśród uczniów za postrach szkoły. Pani Gorczyca raptem pociągnęła mnie za ucho i wygłosiła mi półgodzinny wykład na temat noszenia tarczy.

Kto był dyrektorem szkoły? Jakich miałaś wychowawców?
Małgosia:
Kiedy chodziłam do I klasy, dyrektorem szkoły była pani Zielska a potem pan Gutkowski; jeżeli chodzi o wychowawców, to od klasy 1-3 uczyła mnie pani Pawłowska, w klasie 4 i 5 pani Górska, a do ósmej klasy pani Wiśniewska.

Która z nich sprawdziła się najlepiej jako wychowawca?
Małgosia:
Myślę, że pani Wiśniewska, mimo że była dość surowa, ale bardzo sprawiedliwa. Często broniła nas przed nauczycielami; jednocześnie, zwracając nam uwagę, nie krzyczała, była spokojna. Myślę, że miała duży wpływ na to, iż nasza klasa bardzo się zgrała.

Czy to ona była twoją ulubioną nauczycielką?
Małgosia:
Nie, nie. Moją ulubioną nauczycielką, którą postawiłabym na wzór dla wszystkich nauczycieli, była pani Aldona Warowna. Nie dosyć, że bardzo ciekawie prowadziła lekcje języka polskiego, kółko recytatorskie, to poświęcała cały swój czas dla uczniów. To ona zaszczepiła we mnie zamiłowanie do poezji i teatru. Pani Aldona jeździła z nami na konkursy recytatorskie, a ponieważ zauważyła we mnie talent, gdyż zajmowałam zawsze wyższe miejsca, zaczęła mnie przygotowywać indywidualnie. I muszę przyznać, że ze skutkiem, bo 2 razy zajęłam I miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Prozy i Poezji Rosyjsko - Radzieckiej. Dzięki pani Aldonie dostałam się do Ogniska Teatralnego przy teatrze "Ochota" prowadzonego przez państwa Machulskich i do dzisiaj mam wiele miłych wspomnień z mojej tzw. "dziecięcej zabawy w aktorstwo"

Na zakończenie, jak oceniasz swoją szkołę podstawową?
Małgosia:
 Myślę, że w szkole tej panowały dość rygorystyczne zwyczaje, zdarzały się czasem nieprzyjemne sytuacje, ale wspominam ją bardzo miło i czasem chciałabym cofnąć się w czasie i jeszcze raz stać się kilkunastoletnią uczennicą Szkoły Podstawowej nr 2 w Błoniu.

Spis autorów

MICHAŁ RAKOCZY kl.5c
 Moja mama była uczennicą "Dwójki".
    Moja mama Elżbieta Rakoczy najpierw uczęszczała do Szkoły Podstawowej nr 4.Gdy była w IV klasie, zbudowano nową Szkołę Podstawową nr 2, oczywiście jeszcze wtedy nie miała imienia Janusza Korczaka. Teraz nazywa się Szkoła Podstawowa nr 2 imienia Janusza Korczaka. Wróćmy jednak do tematu. Moja mama wraz z innymi dziećmi została do Dwójki przeniesiona. Szkoła była piękna, czysta, cudowna, niestety po pewnym czasie uczniowie wiele rzeczy zniszczyli. Nie było, jak teraz, koszy do gry na dworze, lekcji informatyki. Szkoła jednak miała duże plusy: nosiło się mniej książek, podczas zimy na boisko wylewano wodę, żeby zrobić lodowisko. Zamiast angielskiego i niemieckiego w szkole uczono rosyjskiego. Tak jak i dziś była stołówka i sklepik. Na religię chodziło się do salek katechetycznych, a wycieczki były tylko jednodniowe.
    Od tamtych czasów dużo się zmieniło: materiał w szkole jest rozszerzony, łazienki są czyste, jest więcej wycieczek, na ostatnim piętrze znajduje się siłownia, można uczyć się różnych języków obcych, a także jest sala informatyczna.
Spis autorów

PAWEŁ POBIEDZIŃSKI kl.4c
 Tata, Mama, brat a teraz ja...
    Z opowiadań mojego Taty wiem, że chodził do tej samej szkoły, co ja. W tych czasach nie było "zerówki",więc poszedł od razu do pierwszej klasy. Było to w 1965 roku. Pierwsze pół roku chodził do starej Szkoły nr 2, obecnie "Czwórki", ponieważ nowa była jeszcze niewykończona.
    Dyrektorem już nowej szkoły był zasłużony pedagog, pan Niemstak. Wychowawczynią taty była pani Siewierska.
    Do szkoły tej uczęszczała też moja mama, lecz sześć lat później niż tata. Wychowawczynią mamy była pani Górska.
    Kilkanaście lat później w szkole numer dwa pojawił się mój brat Michał, a po nim ja. Cała moja rodzina związana jest ze Szkołą Podstawową im. J. Korczaka. Wszyscy bardzo miło wspominają czasy spędzone w szkole oraz uczących w niej nauczycieli. Mój tata i moja mama brali udział w upiększaniu szkoły na zewnątrz, a dokładnie w sadzeniu kwiatów, krzewów i drzew.
Spis autorów

KACPER KAROLAK kl.4c
Szkolne wspomnienia mojej mamy.
    Moja mama była uczennicą "Dwójki".Wówczas była to nowa szkoła, wokół niej uczniowie starszych klas sadzili drzewa. Cały budynek lśnił czystością. Brakowało wtedy firanek, a uczniowie przynosili z domu kwiatki. Dyrektorem szkoły był pan Józef Niemstak. Był on bardzo dobrym gospodarzem. Razem z nim pracowało wielu nauczycieli społeczników, do takich należał pan Lecewicz. Zimową porą wraz z uczniami wylewał wodę na lodowisko. Zostawał często po godzinach, żeby trenować z dziećmi grę w piłkę lub jazdę na łyżwach. Natomiast historii uczył profesor Matłaszek. Potrafił bardzo ciekawie opowiadać o historii Błonia, o tym, że mieszkało tu przed wojną dużo Żydów. Pracowały także panie od muzyki, jedna z nich grała na akordeonie, a druga na skrzypcach. W szkole istniał chór złożony z uczniów. W "Dwójce"odbywały się apele i uroczystości szkolne prowadzone przez dzieci ze starszych klas. Były wówczas deklamowane wiersze, chór śpiewał piosenki, a pan dyrektor przemawiał do dzieci. Z okazji różnych świąt i rocznic na ścianach sal szkolnych pojawiały się gazetki wykonane przez uczniów. Moja mama miło wspomina panią Gaj, która na zajęciach plastyki uczyła zasad perspektywy i nakładania farby. Kilka razy w roku do szkoły przyjeżdżał teatr kukiełkowy, a także kino objazdowe.
Mama miło wspomina lata szkolne.
Spis autorów

BARTEK KAMIŃSKI kl.5a
Wspomnienia mojej mamy.
- Mamo, czy mogłabyś opowiedzieć mi o swojej szkole podstawowej.
- Tak jak moja mama i starsza siostra chodziłam do Szkoły nr 2, a naukę w niej rozpoczęłam w 1961. Znajdowała się ona w budynku,w którym obecnie jest Szkoła nr 4. Chodziłam tam do grudnia 1965r., a następnie przeniesiono nas do nowej szkoły.
- Czy byliście z tego zadowoleni ?
- Tak. Była to wtedy najładniejsza szkoła w Błoniu. Znajdowało się w niej jasne, przestronne klasy i korytarze z dużymi oknami, biblioteka, stołówka, świetlica oraz piękna sala gimnastyczna. Byliśmy bardzo dumni, że chodzimy do takiej nowoczesnej szkoły.
-Czy były pracownie?
-Była pracownia chemiczna, fizyczna oraz ZPT-oddzielnie dla dziewcząt i chłopców. Natomiast każda klasa miała swoją salę, w której odbywały się pozostałe lekcje.
-Czy były jakieś zajęcia pozalekcyjne?
-Trzy razy w tygodniu był SKS, gdzie przez dwie godziny graliśmy w koszykówkę, siatkówkę i tenisa stołowego. Często rozgrywaliśmy mecze z innymi szkołami. Spotykaliśmy się też na zbiórkach harcerskich, które do dziś wspominam bardzo miło. Muszę ci również powiedzieć, że w naszej szkole po południu odbywały się lekcje w tzw. "wieczorówce". Były to zajęcia dla tych, którzy byli już pełnoletni, a nie mieli ukończonej szkoły podstawowej.
-Jacy byli nauczyciele w Twojej szkole?
-Wydaje mi się, że byli bardziej surowi niż Twoi, np. w czasie przerw musieliśmy spacerować parami wkoło korytarza. W czasie spaceru mogliśmy cicho rozmawiać lub zjeść kanapki przyniesione z domu. W klasie mogli zostać tylko dyżurni, aby wywietrzyć salę, umyć tablicę i przynieść kredę lub mapy na geografię czy historię. Większość moich nauczycieli stanowili mężczyźni, którzy niekiedy stosowali kary, zwane "łapami". Nigdy ich nie dostałam, ale musiało to nieźle boleć. Kierownikiem naszej szkoły był przez wiele lat pan Józef Niemstak, wspaniały człowiek i nauczyciel. Uczył mnie języka polskiego. Nie był to mój ulubiony przedmiot, choć w przeciwieństwie do Ciebie nie miałam kłopotów z ortografią.
-Czy w mojej szkole uczy jeszcze ktoś, kto uczył Ciebie?
-Nie, synku, to było tak dawno, ale uczy Cię ZPT pani Marysia, która prowadziła bibliotekę, kiedy ja byłam w siódmej i ósmej klasie. Spędzałyśmy tam z koleżankami każdą wolną chwilę.
-Jak teraz widzisz "swoją" szkołę?
-Nie byłam w niej wiele lat, aż do chwili, kiedy ty zostałeś jej uczniem. Gdy poszłam na pierwsze zebranie, przeżyłam "szok". Obdrapane korytarze, okropne podłogi i zwisająca pajęczyna na tej "mojej" pięknej sali gimnastycznej. Jednak od tego dnia do dziś wiele się zmieniło i ta szkoła zaczyna być taka ładna, jak "moja". Może to tylko ja tak widzę? Nie, na pewno nie. Macie wspaniałego dyrektora i nauczycieli, którzy robią wszystko, aby była to, jak dawniej, najlepsza szkoła w Błoniu. Jak pomyślę, że będziesz już tak krótko do niej chodził, to jest mi bardzo przykro. A Tobie?
- Mnie też, bo tak jak Ty lubię swoją szkołę. Dziękuję za wspomnienia.
Spis autorów

EMILKA GOLISZ kl.5a
Najważniejsza lekcja.
Moja mama i jej dwóch braci uczęszczali do Szkoły Podstawowej nr 2. Wychowawczynią mamy była pani Teresa Strzelec, matematyczka. Była mroźna zima. 13 grudnia 1981 roku. Jak to zwykle bywało w niedzielę rano, mama ze swoim starszym bratem chciała obejrzeć Teleranek, program dla dzieci, ale po włączeniu odbiornika okazało się, że program nie jest nadawany. nikt nie wiedział, co się stało, wszyscy domownicy myśleli, że telewizor po prostu się popsuł, ale po chwili zaczęto nadawać jakąś audycję. Okazało się, że w całym kraju ogłoszono stan wojenny.
Nazajutrz rano mama poszła do szkoły, a tam wśród nauczycieli panował dziwny nastrój. Lekcje nie odbywały się normalnie, a nauczycielki chodziły zapłakane. Nikt z uczniów nie wiedział, co się stało. Nadeszła lekcja matematyki, p. Teresa Strzelec weszła do klasy spokojna, smutna, a oczy miała opuchnięte od płaczu. Dopiero teraz wszyscy z klasy dowiedzieli się o tym, co naprawdę się wydarzyło.
Uczniowie wtedy nie zdawali sobie sprawy z tak poważnej sytuacji i pani Strzelec wytłumaczyła im, co to jest stan wojenny i na czym polega. Po długiej rozmowie wszyscy w zadumie opuścili klasę i choć byli jeszcze bardzo młodzi, to wydawało się, że po tej lekcji stali się osobami bardziej dojrzałymi.
Lekcje tego dnia już się nie odbywały, ale ta jedna była chyba najważniejsza.
Spis autorów

RENATA FORYŚ kl.6a
Szkolne lata mojego taty.
Mój tata chodził do Dwójki od samego jej otwarcia. Był uczniem naszej szkoły w latach 1965-1973. Pierwsze dni nauki spędził jeszcze w "starej Dwójce", obecnie "Czwórce". Po kilku dniach przeniesiono szkołę do nowego budynku, w którym my się obecnie uczymy. Kierownikiem szkoły w tamtych czasach był pan Niemstak, a jego zastępcą pan Stankiewicz. Wychowawczynią mojego ojca była od pierwszej do ósmej klasy pani Barbara Jasińska. Wychowawca, który prowadził klasę przez cały czas trwania nauki, świetnie znał swoich uczniów, ich możliwości i charaktery.
 Nauka odbywała się na dwie zmiany. W godzinach wieczornych były prowadzone zajęcia, tak zwanej "Wieczorówki", czyli szkoły dla dorosłych osób, które nie miały nawet wykształcenia podstawowego.
Jak w każdej szkole, były dobre i gorsze chwile, lecz ogólnie tata bardzo ciepło wspomina naukę w "Dwójce".
Mój ojciec należał do szkolnej drużyny ZHP i z panią Michalczyk wyjeżdżał na obozy harcerskie. W tamtych czasach nie było wolnych sobót, dlatego też uczniowie byli bardzo zadowoleni, gdy wypadła jakaś konferencja (wtedy był dzień wolny od zajęć). Wielką frajdą dla uczniów był przyjazd do szkoły objazdowego kina. Filmy były wyświetlane w sali na parterze, obecnej bibliotece. Natomiast przedstawienia teatrzyku kukiełkowego odbywały się w sali gimnastycznej.
W dawnych czasach szkolnych było normalne, że uczeń za jakieś przewinienie dostawał, tak zwane "łapy", czyli był bity drewnianym piórnikiem lub linijką po wyciągniętych dłoniach. Nikt z ukaranych nie skarżył się rodzicom w domu, bo byłaby poprawka tego, co dostał w szkole.
Spis autorów

LIWIA MARCINIAK kl.5a
Wspomnienia mojej mamy, dziś nauczycielki "Dwójki".
Moja mama często opowiada mi o naszej szkole sprzed kilkunastu lat. Jedną z moich ulubionych historii jest ta o "radiowęźle". Na każdej przerwie było słychać muzykę, a gdy np. był dzień chłopców, to dziewczyny z różnych klas chodziły do sekretariatu, aby złożyć im życzenia przez radio. To działo się dawno temu. Nasza szkoła nie miała wtedy sklepiku, a sekretariat, gabinet pielęgniarki, gabinet dentystyczny, a nawet biblioteka były w innym miejscu. Przez jakiś czas nie mieliśmy nawet patrona. Mama dobrze pamięta ten dzień, kiedy nasza szkoła otrzymała imię J. Korczaka. Był to wesoły dzień, nawet pogoda dopisała. Wszystkie klasy wyszły więc na boisko i aby uczcić ten dzień, zasadziły mały dąb. Dziś nie wiadomo, co się z nim stało. Szkoda, byłaby to wielka pamiątka. Kiedy klasa mamy miała czas po lekcji, to między innymi pastowała podłogi, zbierała papiery i pisała kroniki. Po co? Jak myślicie? Są dwa powody: chcieli, aby szkoła była ładniejsza i pragnęli zdobyć tytuł najlepszej klasy. Nie dostawało się za to żadnych nagród. Wystarczyło im tylko to, że są taką klasą. To musiał być duży zaszczyt.
Pierwszą wychowawczynią, która uczyła klasę, do której chodziła moja mama, była pani Barbara Szatkowska. Była jej najlepszą panią ze wszystkich. Drugą zaś wychowawczynią była pani Teresa Strzelec. Języka polskiego uczyła pani Teresa Ziółkowska. Założyła ona szkolne kółko teatralne, do którego należała moja mama. Pewnego dnia pojechali na konkurs do Grodziska. Dostali wówczas wyróżnienie. Przedstawili "Zemstę" A. Fredry.
Śmiejemy się z mamą teraz, że tak pokochała szkołę "Dwójkę", że została w niej i pracuje do dziś jako nauczycielka.
 
Spis autorów

SYLWIA ALTERMAN kl.8c
"Dwójka" sprzed lat.
    Od zarania dziejów moja rodzina związana jest z "Dwójką". Uczęszczała do niej już moja babcia, kiedy to Szkoła nr 2 mieściła się w obecnej "Czwórce".
    Chodziła do niej moja mama, która zawsze z sentymentem i łezką w oku wspomina chwile w niej spędzone.
    Mama mówi, że szkoła była budowana w czasach, kiedy powstawały tzw. "tysiąclatki", ma już ponad trzydzieści lat, a ona pamięta, jak nadawano jej imię Janusza Korczaka. Odbył się wtedy apel na boisku szkolnym i kierownik szkoły pan Strzelec wykopał dołek, aby posadzić w nim dąbek, który miał być wieczystym upamiętnieniem tej chwili.
    Równie miło wspomina szkolne muzeum, które wtedy prowadziła pani Gaj, wszystkie starocie, jakie znajdowała w domu, przynosiła do szkoły ; były to stare żelazka, maszyna do szycia na korbkę, młynki do kawy, a nawet stary patefon. Zawsze mówiła, że jest to miejsce, w którym wracamy do czasów naszych babć i mimo olbrzymiego postępu technicznego, warto zapoznać młodzież, jak w dawnych czasach ludzie bawili się i pracowali.
    Z mamy opowieści wynika, że była to szkoła bardzo czysta, woźne zawsze bardzo skrupulatnie czyściły płytki podłogowe zielonego koloru i czuwały nad tym, by nikt nie naruszył ich nieskazitelnego blasku. Biada temu,kto przeszedł po cichu w brudnych butach - momentalnie prowadzony był do dyrektora i przeważnie kończyło się to dyżurem w szatni lub zbieraniem papierków wokoło szkoły. Również dobrze pamięta klasy,które nie były może tak ładne jak dziś,ale zawsze na parapetach stały zielone kwiaty; wszystkie były do siebie podobne,w każdej z nich na jednej ze ścian wisiała duża gazetka, którą robili sami uczniowie. Mama mówi, że "Dwójka" była ładną szkołą, a ja cieszę się, że mogłam przez osiem lat, tak jak ona, chodzić do tej szkoły i mimo że już za kilka miesięcy pójdę do liceum, to tak jak i mama, będę miło wspominać chwile w niej spędzone i z chęcią opowiadać o nich dzieciom.
Spis autorów

KINGA CZERWIENIEC kl.8c
Moja mama i "Dwójka".
    Mam na imię Kinga i od trzech lat mieszkam w Błoniu, a ponieważ mój dom znajduje się przy ulicy Niemstaka, byłam bardzo ciekawa, kim był ten człowiek.
    Pewnego dnia zapytałam się o to mamy, a ona bez chwili zastanowienia odpowiedziała: "Jak bym mogła nie wiedzieć, on przecież był kierownikiem twojej szkoły. Dobrze go pamiętam..."
    Zaczęła mi wtedy opowiadać o "Dwójce".Mówiła, że została wybudowana w 1965r. Była wtedy bardzo ładna i nowoczesna. Na przerwach uczniowie mieli organizowane gry i zabawy. Niedopuszczalne było, żeby uczeń biegał na korytarzu i żeby krzyczał, za takie przewinienie czekała go nagana albo jakaś inna kara. Raz w tygodniu odbywały się apele. Na korytarzu spotykały się wszystkie klasy i były omawiane różne szkolne sprawy. W szkole obowiązywał specjalny strój. Dziewczynki musiały być ubrane w granatowe fartuszki z białym kołnierzykami. Natomiast chłopcy nosili ciemne mundurki i czarne spodnie. Wszystkie dzieci miały przyszytą tarczę szkolną. Tak jak i dzisiaj w szkole była duża i przestronna sala gimnastyczna, w której odbywały się zawody sportowe.
    Myślę, że w "Dwójce" bardzo się zmieniło, zarówno jeśli chodzi o wystrój wnętrz, jak i charakter nauczania. Jednak lubię swoją szkołę za to, jaka jest , a nie jaka była .
    Uważam, że miło by było, gdyby szkoła organizowała spotkania dla tamtych uczniów i nauczycieli, żeby mogli powspominać dobre, stare czasy spędzone w tej szkole.
Spis autorów

ADAM APPEL kl.8d
Wywiad z mamą, byłą uczennicą "Dwójki", dziś jej pracownicą.
Do szkoły nr 2 imienia Janusza Korczaka w Błoniu uczęszczały oprócz mnie moje dwie siostry oraz mama.
- Mamo, czy do Szkoły Podstawowej nr 2 uczęszczałaś od pierwszej klasy?
- Nie. Za moich czasów Szkoła Podstawowa nr 2 mieściła się w obecnej Szkole Podstawowej nr 4. Pierwszą klasę skończyłam właśnie w tamtej szkole, a od drugiego półrocza drugiej klasy przenieśliśmy się do nowo wybudowanej, pięknej szkoły. Był to rok 1966.
- Kto wtedy był dyrektorem Szkoły nr 2?
- Dyrektorem szkoły był Józef Niemstak.
- Czy chętnie opuściłaś mury starej szkoły?
- Chętnie opuściliśmy starą, wysłużoną, bez łazienek i wygód szkołę. Po przeniesieniu do nowej szkoły wydawała nam się ona luksusem, gdyż były w niej przestronne i widne klasy, duże korytarze oraz łazienki.
- Czy pamiętasz swoich nauczycieli?
- Oczywiście. Wychowawcą mojej klasy przez osiem lat była pani Jadwiga Gaj. Innych nauczycieli nie będę ci wymieniała, ale wiedz, że obecnie w Szkole nr 2 pracują jeszcze niektórzy, którzy uczyli i mnie. Pani Krystyna Górska, pani Maria Michalczyk .
- Czy powrót w tamte czasy sprawiłby Ci radość?
- Chętnie wróciłbym w tamte lata, gdyż mając ten rozum, co dzisiaj, na pewno inaczej myślałabym o nauce i szanowaniu nowej, pięknej szkoły.
- Dziękuję za poświęcony mi czas.
 
Spis autorów