19
kwietnia 2000
ŚWIĘTO SZKOŁY
Gazetka okolicznościowa
Wydawca: Szkoła Podstawowa
nr 2
im. J. Korczaka w Błoniu.
Nasze niezapomniane szkolne wspomnienia.
DOROTA PICH kl.8a
Moje najważniejsze szkolne przeżycie.
Trudno powiedzieć,które z moich szkolnych przeżyć
jest najbardziej niezapomniane. W szkole zawsze się dużo dzieje. Każdego
dnia coś innego. Są dni pełne radości i dni przepełnione smutkiem,jak to
zresztą w życiu bywa. W ciągu ośmiu lat nauki w Szkole Podstawowej im.
Janusza Korczaka dużo się nauczyłam. Przerywnikiem szkolnych obowiązków
były wspólne wycieczki, które wszystkich wprowadzały zawsze w dobry nastrój.
Wszystkie te wypady klasowe wspominam bardzo miło. Chociaż każda wycieczka
różniła się czymś od poprzedniej. Za jedną z najlepszych i najciekawszych
uważam wycieczkę do Zakopanego. Mimo że sporo wtedy chodziliśmy po górach,
mnóstwo czasu mieliśmy tylko dla siebie. Chodziliśmy razem po Krupówkach
i prawie codziennie oblegaliśmy tamtejszy McDonald. Świetnie się ubawiliśmy,
gdy pewnego wieczoru zatrzasnęliśmy się w pokoju. Długo próbowaliśmy się
wydostać, ale okazało się, że zepsuła się zasuwa i jesteśmy uwięzieni.
Wtedy dwie osoby przechodziły przez okno do drugiego pokoju, by wezwać
pomoc. Wkrótce przyszedł pewien pan z pilnikiem w ręku, a że był dość gruby,
to trudno mu było wejść przez okno. Siedzieliśmy tak w pokoju przez dwie
godziny, aż wreszcie udało się otworzyć drzwi. Przez cały ten czas wcale
nie przejmowaliśmy się zasuwą, śmieliśmy się i wygłupialiśmy, jakby nigdy
nic. Może ktoś uzna to za trochę dziwne, ale przecież mamy czternaście
lat i uwielbiamy wspólnie spędzać czas. Doskonale pamiętam, jak podczas
tej wycieczki farbowałyśmy włosy z dziewczynami i ile było przy tym śmiechu.
Tym bardziej, że jednej z moich koleżanek wyszedł kolor rudy. Szkoda, że
ta wycieczka była krótka, bo naprawdę świetnie się bawiłam...
O, właśnie sobie przypomniałam o przygotowaniach do pożegnania
byłych ósmych klas, które moja klasa organizowała przed rokiem. To też
było jedno ze szkolnych przeżyć, których nigdy nie zapomnę. Włożyliśmy
w to dużo pracy i wydaje mi się, że rezultat był niezły. Przychodziliśmy
na próby, na których uczyliśmy się tekstu i piosenek. Zawsze było dużo
śmiechu. Albo ktoś przekręcił słowo i wyszło coś śmiesznego, albo ktoś
zafałszował podczas śpiewania. Były to chwile warte wspominanie. Oczywiście
jest jeszcze wiele innych szkolnych przeżyć, które zasługują na opisanie,
ale te dwa były chyba najważniejsze.
ALEKSANDRA ZIÓŁKOWSKA kl.8d
Pierwszy dzień w szkole.
1 września 1992 r. Tej daty nie zapomnę do końca życia. Był
to mój pierwszy dzień w szkole. Mama obudziła mnie z samego rana. Serce
biło mi jak oszalałe. Zastanawiałam się, co taka mała dziewczynka jak ja
będzie robić w tak dużej szkole, co mnie czeka i jakich spotkam ludzi.
Gdy mama powiedziała, że musimy już wychodzić, chciałam
zamknąć się w pokoju i zostać tam na zawsze, lecz ona przytuliła mnie mocno
i powiedziała, żebym się nie martwiła i że wszystko będzie dobrze. Gdy
weszłyśmy na teren szkoły, ściskałam mamę mocno za rękę, byłam strasznie
zdenerwowana. Rozejrzałam się dookoła. Zobaczyłam wiele innych dzieci,
które też trzymały rodziców za rękę i tak samo, ze strachem w oczach rozglądały
się wokoło.
Po pewnym czasie dojrzałam w tłumie znajomą mi twarz,
była to Wiola, z którą chodziłam do zerówki. Od razu poczułam się lepiej.
Podeszłam do niej i zapytałam, do jakiej klasy będzie chodzić. Okazało
się, że będziemy w tej samej klasie, 1d. Bardzo się ucieszyłam, ona chyba
też. Nasze przerażenie i obawy zniknęły.
Wszyscy zebrali się w sali gimnastycznej, gdzie pan dyrektor
przedstawił nam nasze wychowawczynie. Moją nauczycielką została pani Janina
Małyszko. Następnie wszystkie dzieci poszły do wyznaczonych przez panie
klas. Nasza sala od razu mi się spodobała, gdyż było w niej bardzo kolorowo.
Na ścianach były powieszone przeróżne malunki, wycinanki
itp. Gdy już wszystko obejrzeliśmy i wybraliśmy miejsca w ławkach, Pani
oprowadziła nas po szkole. Pokazała nam, gdzie są toalety, stołówka i biblioteka.
Chodząc tak po szkolnych korytarzach, spotkaliśmy uczniów
ósmej klasy. Były to dwie wysokie, ładne dziewczyny. Gdy tak się im przyglądałam,
zastanawiałam się, jak ja będę wyglądać w ósmej klasie. Kiedy to będzie?
Wydawało mi się, że miną wieki, zanim skończę piętnaście lat i że będę
już wtedy taka dorosła.
Jestem teraz w ósmej klasie. Mam piętnaście lat i wcale
taka dorosła się nie czuję, wręcz przeciwnie.
AGNIESZKA AUGUSTYNIAK kl.8a
Największe szkolne przeżycie.
Byłam siedmioletnią dziewczynką, gdy poszłam do szkoły podstawowej.
Było naprawdę miło, nowi koledzy i koleżanki, inna Pani, zamiast kwiatków,
były oceny. Wszystko wydawało mi się inne, codziennie musiałam odrabiać
lekcje, uczyłam się na pamięć wierszyków. Tak jak w każdej szkole i u nas
pod koniec pierwszego miesiąca nauki odbyła się uroczystość pasowania wszystkich
pierwszoklasistów na uczniów szkoły podstawowej. Poczułam się wtedy naprawdę
ważna, pamiętam ten dzień jak dziś, chociaż było to osiem lat temu. Dostaliśmy
wtedy tarczę, na której umieszczone było imię i nazwisko patrona - Janusza
Korczaka i nazwa szkoły. Dni biegły jednak dalej, aż nadszedł koniec roku
szkolnego, z nim moje pierwsze wakacje. W czasie uroczystości zakończenia
przemawiała Pani Dyrektor. Chwaliła naszą klasę za wyniki w nauce oraz
nagrodziła najlepszych uczniów. Pamiętam, że ja też otrzymałam nagrodę
książkową.
Myślę, że dla każdego dziecka jest to największe przeżycie,
wtedy w jakiś sposób stajemy się samodzielni. Teraz, gdy jestem uczennicą
ósmej klasy a w perspektywie czekają mnie egzaminy do szkoły średniej,
jest naprawdę miło powspominać te chwile, kiedy, będąc małym dzieckiem,
nie musiałam myśleć o przyszłości.
KASIA IZYDORZAK kl.6b
Chodzę do "Dwójki"
dopiero od dwóch lat...
Dwa lata temu przeprowadziłam się. Chodzę teraz do "Dwójki",
do szóstej klasy. Poprzednia szkoła była mała, nie było tam sali informatycznej,
po prostu ta szkoła nie spełniała warunków, jak szkoła w Błoniu.
Pierwsze tygodnie w szkole były okropne. Nie mogłam przystosować
się do nowych nauczycieli, do koleżanek i kolegów z klasy. W "Dwójce" był
o wiele wyższy poziom nauczania niż w byłej szkole. Pedagodzy wymagali
od uczniów o wiele więcej, więc musiałam wziąć się ostro do nauki, gdyż
nie chciałam być w tyle. Zależało mi również na tym, aby moja mama była
dumna, a nauczyciele mnie lubili. W "Dwójce" była sala informatyczna, boisko
szkolne i wielka sala gimnastyczna. Co do informatyki, to do tej pory nie
miałam styczności z komputerami. Byłam po prostu "ciemna". Dzięki nauczycielce
nadrobiłam zaległości.
Z dnia na dzień coraz bardziej przyzwyczajałam się do
nowej szkoły. Zapoznałam się z wieloma dziewczynami i chłopakami. Chodziłam
na dyskoteki, które organizowała szkoła. Bawiłam się na nich super. Chciałabym
zostać w "Dwójce", ale niedługo idę do gimnazjum. Chociaż byłam w tej szkole
tylko dwa lata, pobyt w niej zachowam w pamięci do końca życia.
AGNIESZKA PIOTROWSKA kl.4c
Miłe wspomnienia.
Moim niezapomnianym szkolnym wspomnieniem był pierwszy dzień
w szkole w klasie pierwszej. Myślałam, że będzie ona okropna, a nauczyciel
zły i niedobry. Myliłam się, nauczycielka, która uczyła mnie przez pierwsze
trzy lata, była bardzo miła i spokojna. Gdy weszłam do klasy, okazało się,
że była przytulna. Uczniowie klasy byli weseli i cieszyli się z przyjścia
do szkoły. Ja też się cieszyłam, nawet bardzo. Nasza grupa składała się
z koleżanek i kolegów z przedszkola, ale byli też inni, nowi uczniowie,
z którymi szybko się zapoznałam. Nasza nauczycielka nauczyła mnie wszystkiego,
co do tej pory wiem i umiem. Zaglądałam do zakątków naszej szkoły, aby
się z nią lepiej zapoznać. Dzisiaj też mam bardzo miłe nauczycielki i nauczyciela.
Uczą mnie wielu rzeczy, więc jestem zadowolona, że chodzę do tej szkoły.
Mam jeszcze jedno wspomnienie. W klasie trzeciej często
wyjeżdżałam na wycieczki. Pojechałam na Zieloną Szkołę i poznałam tam miłą
dziewczynkę. Gdy nadszedł czas, abym wróciła do domu, zamieniłam się z
dziewczynką naszymi szczęśliwymi kamykami. Do dziś ten kamyk przynosi mi
szczęście i przypomina koleżankę poznaną w górach. Nigdy nie zapomnę jej
oraz pierwszego dnia w szkole i klasie. To bardzo miłe wspomnienia.
RADEK SZYMANIAK kl.4b
Nowa wychowawczyni
To wydarzyło się w pierwszych dniach września, klasa
cichutko i niepewnie obserwowała nową wychowawczynię. Wiedzieliśmy już
w trzeciej klasie, że będziemy mieć nową panią. I tak się stało. Nasza
nowa wychowawczyni przedstawiła się, a potem uśmiechając się każdemu podawała
rękę na powitanie. Przy powitaniu każdy z nas przedstawił się imieniem
i nazwiskiem. Uważam, że to bardzo miłe ze strony naszej nowej pani, a
gdy podawała mi rękę, poczułem się natychmiast bardzo dorośle, a to - wiadomo
- do czegoś zobowiązuje.
ANIA CHROSTOWSKA kl.4a
Ślubowanie
Najbardziej w mojej pamięci pozostały wspomnienia klasy pierwszej.
Pierwsze niepewne kroki po dużych, gwarnych korytarzach, pierwsze znajomości
i przyjaźnie. Najprzyjemniej jednak wspominam dzień, w którym stałam się
prawdziwym uczniem, czyli ślubowanie.
W tym dniu nie mieliśmy zajęć lekcyjnych. Wszyscy przyszliśmy
odświętnie ubrani. Przechodziliśmy przez symboliczną bramę, a Pan Dyrektor
pasował nas na uczniów. Potem otrzymaliśmy tarcze szkolne i upominki. Po
uroczystościach w sali gimnastycznej przeszliśmy z Panią Wychowawczynią
do swojej klasy i tam dalej świętowaliśmy, bawiąc się przy muzyce. Bardzo
podobał mi się ten dzień, ponieważ zostałam prawdziwą uczennicą Szkoły
nr 2.
ANETA KRZYSZKOWSKA kl.5a
Pierwszy dzień w szkole.
Gdy skończyłam siedem lat, po raz pierwszy przekroczyłam
próg szkoły. To miała być moja szkoła na najbliższe lata.
Przestraszona, pełna obaw szłam wraz z mamą na rozpoczęcie
roku szkolnego. Bałam się, ale i byłam ciekawa. Coraz mocniej waliło mi
serce.
Szary , wielki budynek Szkoły Podstawowej im. Janusza
Korczaka "wiał" - według mnie - grozą, ale miłe panie z uśmiechem witające
małych gości dodawały nam otuchy.
Wielkie sale z trzema rzędami ławek były zapowiedzią
czekającej mnie tu nauki. Kolorowe ściany pomieszczeń wykładowych "mówiły"
o wesołych chwilach spędzonych tutaj, szczególnie podczas przerw.
Usiadłam w jednej z pierwszych ławek. Mała, niemalże
wpadłam w krzesełko przed wielkim stołem. Naprzeciwko mnie wisiała czarna,
olbrzymia tablica. Ktoś na niej napisał "Witaj Szkoło". Możliwe, że tym
kimś była pani - moja wychowawczyni. Mówiła coś do nas, to znaczy do mnie
i reszty dzieciaków w klasie. Coś o tym, że nie jesteśmy już przedszkolakami,
że szkoła to nic strasznego. Zresztą nie pamiętam, co mówiła, ale jak!
Była uśmiechnięta, miła i taka jak mama, która została przed szkołą. Wprowadzała
nas w nowy świat nauki i naprawdę była dla nas szkolną mamą na dobre i
złe chwile.
Ten obraz uśmiechniętej wychowawczyni w pierwszy dzień
szkoły na tle czarnej tablicy na długo pozostanie w mojej pamięci.