„Szkoło, szkoło, gdy Cię wspominam...”
Szkolne wspomnienia
(i dalsze losy)
absolwentów „Dwójki”
Martyna Mularczyk kl. 6f
Wywiad z panią Aleksandrą Witek
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Chciałbym zadać Pani kilka pytań. Czy mogę?
- Tak.
- Kto był dyrektorem za czasów, kiedy
chodziła Pani do szkoły?
- Moje pierwsze świadectwo podpisał pan Józef
Niemstak, potem dyrektorem została pani Daniela Rusakowska, gdy byłam w klasie
ósmej, stanowisko dyrektora objęła pani Maria Pol.
- Ilu nauczycieli z tamtych lat uczy do tej
pory?
- Do dnia dzisiejszego pracują dwie osoby -
pani Maria Michalczyk i pani Krystyna Górska.
- Czy, tak jak teraz, była sama szkoła
podstawowa, czy też gimnazjum?
- Uczęszczałam do ośmioklasowej szkoły
podstawowej, potem do liceum, wtedy nie było gimnazjum.
- Czy utrzymuje pani kontakt ze swoimi przyjaciółmi ze szkolnych lat?
- Tak, z wieloma koleżankami utrzymuję
kontakt do dnia dzisiejszego, a niedawno mieliśmy spotkanie całej klasy wraz z
naszymi wychowawczyniami.
- Z ilu osób składała się wtedy klasa?
- W pierwszej klasie było nas 36 osób, a ósmą
klasę ukończyły 32 osoby.
- Kto był Pani wychowawczynią?
- Moją pierwszą wychowawczynią była pani
Irmina Siniarska-Żelewicz, w klasach 4 - 6 pani Teresa Wysocka, a w klasach 7 i
8 pani Teresa Strzelec.
- Czy potrafi Pani wymienić całą klasę wraz z
nazwiskami?
- Tak, potrafię to zrobić (z małą
podpowiedzią).
- Czy pamięta Pani, jakie przedmioty były
wykładane w których salach?
- Tak - sala 6, w dzisiejszej świetlicy była
stołówka szkolna.
sala 8 - pracownia zajęć technicznych dla
chłopców
sala 9 - pracownia zajęć technicznych dla
dziewcząt
Biblioteka - świetlica
Czytelnia - biblioteka
sala 17 - język polski
sala 18 - biologia
sala 21 - język polski
sala 22 - historia
sala 23 - geografia
sala 26 - fizyka
sala 27 - chemia
sala 33 - matematyka.
- Gdzie odbywały się zajęcia religii?
- Religia odbywała się w salkach
katechetycznych.
- Jacy byli wówczas nauczyciele?
- Nauczyciele byli bardziej zasadniczy i wymagający, ale zawsze mogliśmy
liczyć na zrozumienie i ich życzliwość.
- Czy do szkoły chodzono w soboty?
- Tak, chodziliśmy do szkoły w soboty.
- Dlaczego wybrała Pani zawód nauczyciela?
- Zawsze lubiłam opiekować się dziećmi,
prowadziłam drużynę zuchową, wyjeżdżałam na kolonie jako instruktor i w tej
sytuacji jedyną właściwą drogą było wybranie studiów na uczelni pedagogicznej
- Czy to trudny zawód?
- Tak, to trudny zawód, bardzo stresujący i
wyczerpujący, dający jednak wiele satysfakcji.
- Ile czasu poświęcono na naukę kiedyś, a ile
teraz?
- Sporo czasu poświęcaliśmy na naukę.
Mieliśmy dużo więcej zadawanych prac domowych. Mieliśmy jednak czas na zajęcia
pozalekcyjne i działanie w organizacjach, takich jak ZHP oraz organizowanie
przedstawień, akademii oraz apeli.
- Czy była Pani dobrą uczennicą?
- Byłam dobrą uczennicą, jednak nie najlepszą
w klasie, przez wiele lat byłam przewodniczącą klasy.
- Jak pani wspomina lata spędzone w naszej
szkole?
- To były piękne lata. Mogłam przebywać wśród
aktywnych, pomysłowych ludzi, z którymi przyjaźnię się do dziś.
- Czy Pani klasa była aktywna?
- Moja klasa była najbardziej aktywną klasą w
szkole. Organizowaliśmy przedstawienia, np. "Śluby panieńskie", bajki
dla młodszych kolegów. Sami pisaliśmy scenariusze (mistrzynią w tym była pani
Cyranowicz).
Sami staraliśmy się o kostiumy, elementy
scenografii. Warto podkreślić, że w naszą działalność bardzo byli zaangażowani
nasi rodzice.
- Dziękuję bardzo za miłą rozmowę.
- Ja też dziękuję.
Małgosia Dzik kl. 6b
Moja ciocia Ania chodziła do szkoły, w której ja jestem uczennicą. Jest to
Szkoła Podstawowa nr 2 im. Janusza Korczaka w Błoniu. Ukończyła ją 21 lat temu,
ale do dzisiejszego dnia bardzo miło ją wspomina. Opowiadała mi, że na parterze
w szkolnych klasach uczyła się pisać pierwszych liter, liczyć i czytać. Tam
były klasy od pierwszej do trzeciej, a na wyższych piętrach od czwartej do
ósmej.
W szkole spędzała dużo czasu, więc niektóre koleżanki były jej bardzo
bliskie. Z niektórymi do dzisiejszego dnia się przyjaźni. Czasami myśli, że
gdyby nie ta szkoła, mogłaby ich nie poznać. Kiedyś, tak jak dzisiaj, organizowane
były wycieczki, dyskoteki oraz wyjazdy do teatrów i kin. Także życie
pozaszkolne dawało możliwość poznawania siebie nawzajem.
Mówiła mi też, że kiedyś zimy były mroźne i na szkolnym boisku był lód, po
którym można było jeździć na łyżwach. Gdy była uczennicą, nie wszystkich
nauczycieli lubiła. Wspominała, że byli tacy, którzy kazali bardzo dużo się
uczyć, a na lekcjach nie było mowy o rozmowach. Ale teraz uważa, że to tylko
wyszło im na dobre.
Ciocia często bywała w szkolnej bibliotece, którą prowadziła pani Lecewicz.
Po oddaniu książki ta pani czasem pytała, o czym ona opowiada. Wychowawczynią
cioci klasy była pani Górska, która uczyła fizyki. Jej ulubionym przedmiotem
był język polski i dlatego panią polonistkę darzyła sympatią.
Moja ciocia ma teraz trzydzieści sześć lat i jest dorosła. Dzięki temu, że
była pilną uczennicą i szkoła dobrze ją przygotowała do egzaminu, zdała do
liceum ogólnokształcącego, które ukończyła z pozytywnymi ocenami. Teraz pracuje
w biurze i jest zadowolona ze swojej pracy.
Ola Gzyra kl. 6b
Moja była wychowawczyni, pani Aleksandra Witek była uczennicą Szkoły nr 2.
Wtedy dyrektorem był pan Józef Niemstak, później pani Daniela Rusakowska i pani
Maria Pol.
Wychowawczyniami mojej nauczycielki były panie Irmina Sinarska-Żelewicz,
Teresa Wysocka, Teresa Strzelec. Organizowano wtedy wycieczki, np. do teatru,
do kina oraz przedstawienia z okazji świąt, koncerty pożegnalne dla klas
ósmych. W szkole obowiązywał specjalny strój. Dziewczynki chodziły ubrane w
granatowe fartuszki z białymi kołnierzykami. Natomiast chłopcy nosili ciemne
mundurki, czarne spodnie. Uczniowie, którzy kończyli klasy z dobrymi wynikami,
dostawali nagrody książkowe. Tak jak dziś, w szkole uczniowie pisali
wypracowanie, czytali lektury, ale organizowali też dyskoteki.
Pani Aleksandra Witek bardzo miło wspomina swoje szkolne czasy i cieszy
się, że może teraz uczyć w tej szkole.
Mariola Jankowska kl. 6f
Wywiad z ciocią
- Cześć, Ciociu! Powspominasz jak wyglądała
szkoła podstawowa za Twoich czasów?
- Dobrze! Bardzo chętnie!
- No to, jak ją wspominasz?
- Bardzo miło. Chciałabym do niej powrócić.
- Dlaczego?
- Spędziłam tam najwspanialsze chwile w
życiu.
- A przykro Ci było zostawiać podstawówkę?
- Niestety, tak! Ponieważ zostawiłam
przyjaciół. A nauczyciele nie byli tacy wymagający jak w dalszych szkołach. I
nie spędzałam tyle czasu nad książkami.
- A co najmilej wspominasz?
- Najmilej moją wychowawczynię, klasę i właściwie wszystkich pracowników
tej szkoły.
- A które miejsce najbardziej Ci się
podobało?
- Biblioteka, bo można było tam w spokoju
odrobić lekcje i nie tylko.
- Gdybyś mogła coś zmienić w mojej szkole, a
w Twojej byłej, zrobiłabyś to?
- Nie! Dlatego że było mi w niej dobrze.
- A co powiesz o ubiorze teraz, a kiedyś?
- Ja chodziłam w fartuszku z białym kołnierzykiem
i tarczą na ramieniu! A teraz każdy ubiera się, jak chce.
- A co powiesz o hałasie na korytarzu?
- My nie mogliśmy tak rozrabiać na korytarzu
jak wy.
- Ciociu, masz jakąś radę dla uczniów
„Dwójki”?
- Tak, mam! Żebyście nie narzekali i
przyjemnie wykorzystali czas. Uszanujcie nauczycieli i szkołę, bo w gimnazjum
będzie trudniej...
- Dziękuję, Ciociu!
- Ja także, miło było powspominać stare
czasy.
Lucyna Olesińska kl. 6b
Szkolne wspomnienia taty
Mój tata urodził się w 1957 r. w Pruszkowie. W wieku 6 miesięcy
przeprowadził się z rodziną do Błonia. Zamieszkali przy ul. Narutowicza 8/3.
Gdy w 1964 r. poszedł do szkoły, mieściła się ona w budynku obecnego
Gimnazjum nr 2. W drugiej klasie tata uczył się już w nowym budynku, który był
nowocześniejszy i przede wszystkim większy. Tata mówił mi, że wtedy jeszcze
pisano stalówką (nie mogę sobie tego wyobrazić!). Gdy tata chodził do podstawówki, obowiązywały mundurki. Chłopcy
nosili czarne lub granatowe mundurki i do tego krótkie lub długie (w zależności
od pory roku) spodnie. Dziewczynki nosiły fartuszki i spódniczki do kolan.
Zarówno chłopcy, jak i dziewczynki, nosili białe, odpinane kołnierzyki. Do
chodzenia po szkole używano butów ortopedycznych, tzw. „juniorków”. Książki
noszono w tekturowych tornistrach.
Z czasem wszystko zaczęło się zmieniać. Przestały obowiązywać mundurki,
juniorki, fartuszki. Książki zaczęto nosić, w czym się chce. Te wszystkie
zmiany ukoronowały długopisy. Nareszcie skończyły się kleksy.
Małgosia Wiśniewska kl. 6d
Wywiad z moim tatą, dawnym uczniem Szkoły Podstawowej nr
2
- W jakim wieku zacząłeś naukę?
- Miałem 7 lat
- Ile klas wówczas było?
- 8 klas szkoły podstawowej.
- Przy jakiej ulicy znajdował się budynek
szkoły?
- Narutowicza.
- Jak wyglądał wtedy budynek szkoły?
- Tak jak obecnie.
- Ile sal lekcyjnych znajdowało się w
budynku?
- Dużo. Moja miała numer 35.
- Ile dzieci było w jednej klasie?
- Około 30.
- Jakie były przedmioty?
- Język polski i rosyjski, matematyka, fizyka, chemia, biologia, przyroda,
geografia, W-F, muzyka, przysposobienie obronne i zajęcia
praktyczno-techniczne.
- Który najbardziej lubiłeś?
- Geografię.
- Ile trwała lekcja?
- 45 minut.
- Czy był dzwonek elektryczny?
- Tak, tylko w czasie awarii dzwonił
dzwonkiem woźny.
- Czy była stołówka lub świetlica?
- Tak, stołówka i świetlica.
- Czy w stołówce były obiady?
- Tak, z dwóch dań oraz mleko w ramach akcji
„Szklanka mleka dla każdego ucznia”.
- Czy w szkole odbywały się konkursy?
- Tak, sam brałem udział w zawodach
sportowych.
- Czy latem lub w ferie zimowe były organizowane
półkolonie?
- Tak, w ferie zimowe na boisku było wylewane
lodowisko, do szkoły czasem jako atrakcja przyjeżdżał teatrzyk.
- Czy miałeś szkolnego przyjaciela?
- Tak, siedzieliśmy w jednej ławce 8 lat.
- Jak wspominasz czasy szkolne?
- Dobrze. Często zostawałem po lekcjach grać
w piłkę.
- Dziękuję bardzo za wywiad.
Małgosia Wiśniewska kl. 6d
Moją rozmowę rozpoczynam ze starszą babcią Henryką, która ma 71 lat. Od
siódmego do trzynastego roku życia mieszkała w Błoniu i tu chodziła do szkoły
podstawowej, obecnego Gimnazjum nr 2, zwanej wtedy „szkołą u Rejenta”, uczyła
się w niej przez siedem lat. Budynek szkoły zbliżony jest do wyglądu z czasów
babci. W wolnym czasie po odrobieniu lekcji babcia w gospodarstwie swoich
rodziców razem z siostrami pełła w ogródku i polu. Kiedy miała wolny czas,
razem z innymi dziećmi bawiła się w karabiniery, zabawę podobną do berka,
bawiła się w chowanego, a zimą jeździła na sankach przyczepionych do sań,
którymi powoził babci tata. Moja babcia uwielbia czytać książki, bo w jej domu
rodzinnym był zwyczaj czytania książek na głos dla rodziców.
W szkole strojem obowiązkowym był granatowy fartuch z długim rękawem i
białym kołnierzykiem lub granatowy fartuszek, tzw. krzyżaczek, podobny do
fartuszka kuchennego. W szkole babcia uczyła się następujących przedmiotów:
języka polskiego, w klasie szóstej języka francuskiego i rosyjskiego,
matematyki, historii, przyrody, fizyki, chemii, religii i śpiewu. Na lekcjach
pisała w zeszycie ołówkiem, a kiedy nauczyła się ładnie pisać, pisała obsadką
maczaną w atramencie. Ławki w szkole były drewniane, siedzenie połączone było z
pulpitem do pisania. Wszystkie dzieci w szkole piły codziennie gorące mleko. W
szkole były organizowane wycieczki do Warszawy w celu poznania stolicy.
Adam Włodarczyk kl. 5a
Do Szkoły Podstawowej nr 2 im. J. Korczaka w Błoniu uczęszczały moja mama i
siostra. Ich wspomnienia trochę się różnią. Mama miała zupełnie inne
podręczniki niż my, jej przedmioty też trochę się różniły. Obie chodziły do
szkoły przez osiem lat (ja tylko sześć). Mama i siostra wspominają, że szkoła
zawsze miała duże osiągnięcia sportowe (siostra grała w drużynie siatkarek)
oraz w innych dziedzinach szkolnych. Mówią o świetnych wycieczkach
organizowanych przez szkołę - tak do teatru czy kina, jak i do innych miast w
Polsce. Mama żałuje, że kiedyś nie było w programie basenu i Zielonej Szkoły.
Miło też wspominają swoich wychowawców i nauczycieli. Zresztą niedawno mama
była na takim spotkaniu klasowym i mówi, że świetnie się bawiła.
Po szkole podstawowej mama i siostra uczęszczały do liceum
ogólnokształcącego (też tego samego). Później mama ukończyła pomaturalną szkołę
dla położnych, a na końcu studia wyższe.
Natomiast siostra po dobrze zdanej maturze dostała się na studia wyższe, na
wydział prawa cywilnego. Jest obecnie na drugim roku.
Obydwie miło wspominają beztroskie lata podstawówki. Mama szczególnie.
Żałują, że tak szybko minęły.
Paulina Lisowska kl. 5a
Wywiad z mamą, absolwentką „Dwójki”
- Kiedy uczęszczała Pani do Szkoły
Podstawowej nr 2?
- W 1970/78.
- Kto pełnił wtedy urząd dyrektora i zastępcy
dyrektora?
- Dyrektorem była pani Pol, a jej zastępcą
pani Zielska.
- Kto był Pani wychowawcą?
- Pani Zielska, a później pani Gaj.
- Jakie przedmioty lubiła Pani najbardziej?
- Matematykę, chemię i fizykę
- Jakie były łazienki?
- Nie były tak ładne jak teraz, a wręcz
okropne. Na pewno bardziej zaniedbane.
- Z jakich książek się Pani uczyła?
- Na początku z „Elementarza”, a później z
różnych podręczników.
- Czy istniały kółka zainteresowań?
- Tak, istniały. Jednym z nich było
Towarzystwo Przyjaźni Polsko - Radzieckiej (TPPR).
- Czy uczęszczała Pani na nie?
- Tak, oczywiście. Bardzo dużo osób do niego
należało.
- Czy było harcerstwo?
- Tak, Związek Harcerstwa Polskiego (ZHP).
- Czy obowiązywał jakiś jednolity strój?
- Tak, każdy musiał mieć „mundurek”.
Dziewczynki miały granatowe, białe bluzki z kołnierzykami, na ramieniu
przypiętą tarczę.
- O której zaczynały się, a o której
kończyły lekcje?
- Zazwyczaj o 8:00 i po siedmiu lekcjach się
wychodziło.
- Czy brała Pani udział w obchodach nadania
szkole imienia Janusza Korczaka?
- Tak, oczywiście. Grałam dziennikarza w
przedstawieniu „Król Maciuś Pierwszy”.
- Czy istniała gazetka szkolna?
- Nie, nie istniała.
- Czy czytała Pani w szkole dużo lektur?
- Tak, było ich sporo.
- Gdzie jeździła Pani na wycieczki i kolonie
organizowane przez szkołę?
- Głównie na wycieczki krajoznawcze.
- Czy w szkole był sklepik?
- Nie.
- Którego nauczyciela wspomina Pani najmilej?
- Lubiłam prawie wszystkich, ale szczególnie
panią Klarę Zielską.
- Dziękuję bardzo za wywiad. Do widzenia.
- Do widzenia.
Paulina Lisowska kl. 5a
Wywiad z dziadkiem, absolwentem Szkoły Podstawowej nr 2
- Kiedy chodził Pan do Szkoły Podstawowej nr
2?
- W 1936 - 43.
- Ile trwała wtedy szkoła?
- Trwała 7 lat.
- To o rok dłużej niż w dzisiejszych czasach.
- Tak.
- Kto był wtedy dyrektorem?
- Wtedy dyrektorem był pan Niemstak, który
uczył matematyki i przyrody.
- Jakie przedmioty lubił Pan najbardziej?
- Chyba matematykę, gimnastykę i rysunki.
- Jakich języków obcych uczono?
- W czasie okupacji języka niemieckiego.
- A gdzie szkoła miała siedzibę?
- W obecnym Gimnazjum nr 2.
- Jak wyglądały wtedy toalety?
- To były tak zwane wychodki, które
znajdywały się koło sali gimnastycznej.
- Czy był jakiś obowiązkowy strój?
- Oczywiście. Chłopy mieli granatowe spodnie
i marynarki, a dziewczynki granatowe spódniczki i białe bluzki. Dopiero w
starszych klasach obowiązkowo noszono tarczę szkoły.
- O której zaczynały się lekcje?
- Zaczynały się o 8.00 i zawsze szkoła
zbierała się przed szkołą i śpiewaliśmy „Kiedy ranne wstają zorze”.
- I tak codziennie?
- Tak, ale tylko do 1939r., ponieważ wtedy
zaczęła się wojna i budynek szkoły zajęli Niemcy.
- To gdzie w tym czasie odbywały się lekcje?
- W prywatnych mieszkaniach nauczycieli. Niemieckiego
uczył pan Matłaszek, rysunków pan Trafalski i wielu innych nauczycieli.
- Ile osób liczyła grupa?
- Około 4 - 5.
- A jak wyglądały książki?
- Nie były ładne jak obecnie, ale też do
każdego przedmiotu była inna.
- A czym się pisało?
- Piórem ze stalówką maczaną w atramencie,
który znajdował się w kałamarzu, a w ławkach były specjalne otwory, żeby je
postawić.
- Czy istniały jakieś kółka zainteresowań?
- Istniało kółko przyrodnicze, na którym
uczyliśmy się, np. rozpoznawać zboża i różne rośliny.
- A było harcerstwo?
- Tak, ale ja należałem do zuchów, ponieważ
byłem za mały na harcerza.
- Czy dostawało się co rok świadectwo?
- Tak, a na koniec podstawówki, po siedmiu
latach, takie zaświadczenie, że ukończyło się szkołę podstawową.
- W takim razie dziękuję bardzo i do
widzenia.
- Ja również. Do widzenia.
Sebastian Bach kl. 5a
Wywiad z tatą
- Kiedy chodziłeś do Szkoły Podstawowej nr 2
w Błoniu?
- Uczęszczałem do niej w latach 1967- 1972.
- Ile wtedy było klas?
- Szkoła podstawowa obejmowała wówczas 8
klas.
- Jakie przedmioty były obowiązkowe?
- Zaliczały się do nich biologia, geografia,
fizyka, chemia, język rosyjski i przysposobienie obronne.
- Czego uczyliście się na zajęciach
przysposobienia obronnego?
- Jak zachowywać się w czasie wybuchu wojny,
nagłego nalotu, ataku chemicznego i innych zagrożeń, takich jak pożar czy
trzęsienie ziemi.
- Co należało do cotygodniowych obyczajów
szkolnych?
- Każdy kolejny tydzień rozpoczynał się
apelem szkolnym, który odbywał się w sali gimnastycznej.
- Która z nauczycielek była Twoją
wychowawczynią?
- Do piątej klasy pani Kaczyńska, a potem
pani Teresa Chojnacka.
- Jak wspominasz pobyt w swojej szkole?
- Uczęszczałem do niej chętnie, ponieważ była
nowoczesna i wygodna.
Łukasz Kazmierczak kl. 6d
18 lat temu moja mama skończyła naukę w Szkole Podstawowej nr 2 w Błoniu.
Następnie chodziła do Liceum Ogólnokształcącego im. W. Broniewskiego w Błoniu.
Po zdaniu matury podjęła naukę w Policealnym Studium Handlu Zagranicznego.
Zdobyła tam dyplom technika ekonomisty.
W 1993 roku zaczęła pracować jako księgowa. Pracując studiowała w Wyższej
Szkole Marketingu i Zarządzania na kierunku rachunkowość. Obecnie posiada
wyższe wykształcenie i pracuje na stanowisku głównej księgowej.
Szkołę Podstawową wspomina zawsze z uśmiechem.
Michał Odrakiewicz kl. 4a
Moja mama jest absolwentką naszej szkoły. Ukończyła ją w 1985, wtedy
chodziło się do szkoły osiem lat. Szkoła wyglądała troszkę inaczej niż obecnie.
Tam gdzie jest biblioteka, kiedyś była zerówka; tam, gdzie jest obecnie
świetlica, była stołówka, gdzie można było zjeść ciepły obiad, a zimą rano
każdy uczeń wypijał kubek gorącego mleka. Nie było również siłowni, ale za to
co tydzień była fluoryzacja zębów, ponieważ kiedyś był gabinet stomatologiczny.
W szkole wszyscy uczniowie chodzili w granatowych fartuszkach z białymi
kołnierzykami. Kiedyś nie było informatyki, ekologii i niemieckiego, ale za to
była fizyka, chemia i język rosyjski, a na pracach technicznych dziewczynki
uczyły się szycia, robienia kanapek, różnego rodzaju sałatek, a chłopcy
majsterkowali. Moja mama z koleżanką w siódmej i ósmej klasie sprzedawały
słodkie bułki na długiej przerwie, ponieważ w szkole nie było żadnego sklepiku.
Mama również chodziła na SKS. Nauczycieli wspomina miło. Niektórzy z nich
jeszcze są w naszej szkole i dalej uczą. Najfajniejszą sprawą jest, gdy na
ulicy, widząc byłego nauczyciela, mówi się „dzień dobry”, a on poznaje ucznia.
Wtedy nauczyciele nie tylko uczyli, ale także zaprzyjaźniali się z uczniami.
Paweł Zagończyk kl. 5d
Szkoła podstawowa, do której uczęszczam, ma już 75 lat. Jej patronem jest
Janusz Korczak, który urodził się w 1878r., a zmarł w 1942. Jego prawdziwe
nazwisko to Henryk Goldszmit.
Był on nauczycielem, pisarzem i lekarzem. W 1919 roku założył sierociniec
dla dzieci polskich. Wspólnie ze swoimi podopiecznymi wydawał gazetę. Był
bardzo oddany tym biednym dzieciom, zginął w obozie hitlerowskim w Treblince,
dokąd wyjechał dobrowolnie, towarzysząc swoim wychowankom, wywiezionym 5
sierpnia 1942r. z warszawskiego getta. Nigdy nie zostawił ich samych, nawet w
tak strasznych chwilach wojny.
Janusz Korczak jest autorem książek, takich jak: „Król Maciuś Pierwszy”,
„Król Maciuś na bezludnej wyspie”, „Bankructwo małego Dżeka”.
Najpierw do naszej szkoły chodziła moja mama. Wtedy jeszcze nie miała ona
swojego patrona. Jej dyrektorem i jednocześnie założycielem był Józef Niemstak,
którego grób znajduje się na błońskim cmentarzu, niedaleko grobu nieznanego
żołnierza. Kiedy moja mama była jeszcze uczennicą, obowiązkowym strojem był
fartuszek z przyszytą tarczą do rękawa. Panował wtedy większy rygor. Nie wolno
było malować włosów, paznokci. Uczniowie mieli większy szacunek dla swoich
nauczycieli; to, co oni powiedzieli, było najważniejsze. Moja mama bardzo miło
wspomina chwile spędzone w tej szkole i często na ulicy spotyka swoich
nauczycieli. Jedną z wychowawczyń była pani Urszula Dmoch, która uczyła później
moją siostrę w klasach 1- 3.
Agnieszka chodziła do tej szkoły w latach 1987- 1995, do klasy D, tak jak
ja teraz. Dyrektorem już wtedy był pan Jerzy Gutkowski. Jak sama twierdzi, pani
w klasach młodszych była bardzo wymagająca i czasem wraz z kolegami się jej
bała. Pamięta, jak w klasie trzeciej za gadanie na lekcji wraz z dwoma jeszcze
uczniami dostała po „łapach” linijką. Zapamiętała to chyba dlatego, że zdarzyło
się to tylko ten jeden raz i że wtedy złamała się pani linijka. Pani Urszula
Dmoch była druhną i prowadziła drużynę harcerską, do której należała moja
siostra. W klasie czwartej jej wychowawczynią została pani Grażyna Kogut, która
uczyła chemii. Wśród wielu nauczycieli, z którymi spotykała się na lekcjach,
były panie: Gospodarska, Wiśniewska, Górska, Kaska, Podyma, Chwil, Michalczyk,
Tekieniewska, Sreberska, Misiak oraz nieżyjąca już pani Teresa Ziółkowska.
Muzyki uczyła ją moja wychowawczyni, pani Katarzyna Chojnacka, która kiedyś
nazywała się Zielska. Czasem siostra chodzi na moje zebrania i wtedy dziwnie
się czuje, bo nauczycielka, która wystawiała jej oceny, nagle mówi do niej
pani. To podobno dziwne uczucie.
Agnieszka skończyła Liceum Ogólnokształcące im. W. Broniewskiego w Błoniu,
później dwuletnie studium finanse i rachunkowość. Obecnie pracuje na poczcie i
zamierza iść na studia, ponieważ lubi zdobywać nową wiedzę i umiejętności.
W mojej rodzinie wszyscy bardzo miło wspominają czasy szkoły podstawowej i
mam nadzieję, że kiedyś i ja też do nich dołączę.
Magdalena Słowińska kl. 6a
Wywiad z ciocią, dawną uczennicą „Dwójki”
- Cześć, Ciociu!
- Cześć, Madziu!
- Ciociu, mogłybyśmy porozmawiać o Twojej
młodości, o czasach szkolnych, gdy byłaś w podstawówce?
- Oczywiście, chętnie powspominam. Pytaj, o
co tylko chcesz.
- A miło wspominasz „Dwójkę”?
- Oj, bardzo miło, ale wiedz, że nie było
wtedy tak dobrze jak teraz. Nie mieliśmy takich wygód, jak wy teraz, było
naprawdę gorzej.
- Ale dlaczego?
- Kochanie, nauczyciele byli bardziej surowi
i wymagający, nie było tak świetnie wyposażonych klas i po prostu było ciężej.
- Było ci ciężko, lecz i tak Ci się podobało?
- Owszem. Podobało mi się, ponieważ poznałam
wielu wspaniałych przyjaciół, przeżyłam cudowne, niezapomniane chwile. Bardzo
miło wspominam moją klasę, była moją drugą rodziną. A ty lubisz swoją klasę?
- Tak, bardzo. Nie wyobrażam sobie rozstania z nimi.
- Wykorzystaj jak najlepiej czas, który Ci
pozostał, bo już niedługo odchodzisz z podstawówki.
- Pewnie! Będę się starała wspaniale
wykorzystać ten czas. Dziękuję Ci, Ciociu, za krótką rozmowę.
- Ja też ci dziękuję, przyjemnie było
powspominać dawne czasy...